Napisano już setki artykułów o tym, w jaki sposób wybrać rasę psa. A może przygarnąć psa ze schroniska albo wziąć od znajomych bo właśnie jest 3 uroczych szczeniaków do wzięcia?
Ten dylemat jest chyba najtrudniejszy dla każdego, kto decyduje się na zaproszenie pod swój dach szczekającego czworonoga. Psu ze schroniska lub z nieplanowanego miotu najczęściej ratuje się po prostu życie, a kupując psa rasowego akceptujemy jego cechy rasy i wynikające z tego wymogi. Musimy to zaakceptować na samym początku! Pamiętajmy, że o ile dla nas pies to dodatek do życia, to my stanowimy dla psa całe jego życie. Jeśli kupimy przepięknego gwiazdora filmowego rasy husky z niebieskimi oczami, to bądźmy przygotowani na dłuuugie spacery i ogromną ilość ruchu. Taki pies, jako pokojowiec się nie sprawdzi. Zrobimy mu ogromną krzywdę (a przy okazji sobie), jeśli nie mamy możliwości zapewnienia mu kilku godzin ruchu codziennie!
Nie zatem uroda, a racjonalna ocena własnych potrzeb i możliwości powinna zdecydować o tym na jaką rasę psa się zdecydujemy.
Dlaczego wybrałem sznaucera miniaturowego?
Z pewnością nie bez znaczenia był jego rozmiar. Do dziś straszy mnie los sąsiada z I piętra, który aby zapewnić godziwe warunki do spania doga arlekina (pamiętamy z filmu Vabank?) musiał przebudować mieszkanie, co i tak nie wystarczyło.
Sznaucer to pies rasy niemieckiej, zwany kiedyś brodaczem monachijskim – zresztą ta nazwa bardziej mi się podoba! – który hodowany był do walki z gryzoniami – po to właśnie wyhodowano mu brodę i krzaczaste brwi, żeby zarost chronił go przed szczurami rzucającymi się do psich oczu. Jest to pies typowo domowy, wiejski, uwielbiający łąki i pastwiska, a przy okazji współpracujący. Historycznie „kolegą z pracy” sznaucera był owczarek niemiecki, ale to inna waga i inne zadania.
No i grupa argumentów praktycznych – ważnych dla żony! Sznaucer to pies przepiękny, można go czesać, nie leni się, nie alergizuje, jest bardzo czysty, nie gryzie mebli i butów, wyjątkowo pojętny i świetnie się prezentuje przy każdej okazji. Nasz pieprz i sól – sezonowo jest jaśniejszy lub ciemniejszy – przynajmniej żona tak twierdzi. Przy okazji – jak na Bawarczyka przystało – cieszy się dobrym zdrowiem przez długie lata i dożywa nawet 15-16 lat. Po niemiecku nie rozumie, ani słowa – sprawdzałem 😉 – za to z właścicielami rozumie się w lot i to bez użycia trudnego przecież języka polskiego! Wystarczy gest, świst lub spojrzenie.
Jedynym dylematem było to, że wielu hodowców oraz autorów książek podnosiło, że są to psy dość hałaśliwe, szczególnie jeśli są pozostawiane na dłuższe okresy bez towarzystwa. Jak się jednak okazało nasz kudłacz zupełnie nie ma ochoty na szczekanie i daje głos średnio raz na kwartał. No bo i po co ma szczekać?
Z opinii, które można przeczytać w internecie i gazetach wynika, że sznaucery nie przepadają za dziećmi. Fakt, że w towarzystwie maluchów z przedszkola nie czuje się zbyt komfortowo, bo wrzasku mnóstwo i głaskanie po głowie, ale przy wypracowaniu pewnego kodeksu zachowań pies-junior wszystko chyba jest do opanowania.
Minisznaucer może być dobrą propozycją dla starszaków ok 40-60 nawet jako pierwszy pies. Mobilizuje do codziennego ruchu, do auta się bez problemu mieści no i jest bardzo oddanym i przywiązanym towarzyszem. Niezrównany towarzysz górskich wycieczek. Uwielbia bieganie za szyszkami i patykami, a w zimie jest gonitwa za śnieżkami i nurkowanie w śniegu. Polecam!