Aleksander Doba opisuje swoją młodość jako magiczną, niemal fantastyczną. Niedaleko jego domu, był staw, za stawem był las, w lesie były grzyby, a za lasem było małe lotnisko z szybowcami i bocianami, które przylatywały tam na lato. Ojciec Doby, mistrz w budowaniu i naprawianiu rzeczy ze złomu, nauczył swojego syna podróżowania rowerem. W wieku 15 lat Doba samotnie jeździł po Polsce.
Po ukończeniu studiów na Politechnice Poznańskiej, gdzie studiował inżynierię mechaniczną, Doba poznał Gabrielę Stuckę, swoją przyszłą żonę, na wycieczce pieszej. Wyjaśnił jej, jak gotować wodę, co do dnia dzisiejszego wydaje się niedorzeczne. Ale była oczarowana jego szaleńczą pasją – opowieściami o przemyconych z NRD butach narciarskich; brodą, którą wyhodował podczas letnich wakacji, mógł więc wrócić na uniwersytet i odbyć obowiązkowe szkolenie wojskowe jako jedyny żołnierz w Polsce z zarostem.
Początki pasji kajakowej…
Doba rozpoczął spływy kajakowe w 1980 roku, po tym jak wraz z Gabrielą przeprowadzili się do Polic, gdzie Doba był pracownikiem służb remontowych w fabryce chemicznej, a Gabriela była pracownikiem socjalnym. Pewnego dnia kolega Doby powiedział, że klub kajakowy fabryki wybiera się na dwutygodniową wyprawę. Doba był lotniarzem, ale rząd często zamykał przestrzeń powietrzną, a ponieważ Police znajdowały się w pobliżu wschodnioniemieckiej granicy Doba miał kłopoty z rozwijaniem pasji. Zapisał się więc na wycieczkę. Już później, w weekendy, Doba wkładał kajak do pociągu i szukał niebanalnych miejsc do pływania kajakiem. Skonstruował tez specjalne urządzenie do transportu kajaku po lądzie. Czasami zabierał też synów, Bartka i Cześka, urodzonych w 1979 i 1982 roku. Chłopcy nie podzielali jednak pasji ojca .”Tata zabierał nas na długie podróże, tylko on i my obaj, w szczerym polu i … nienawidziliśmy tego” – wspominał Bartek. „Padało. Były pająki. Były małe rzeki i przeciskaliśmy się przez krzaki”. (…)
Dlaczego wyruszył w podróż na ocean? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Analogie z pytaniem dlaczego ludzie idą w wysokie góry nasuwają się same. Chyba dlatego, że człowiek zawsze będzie starał się przesunąć granicę swoich i ludzkich możliwości w inne, odleglejsze miejsce.
Niewątpliwie jednak Aleksander Doba – już jako senior – stał się sławny i stał się inspiracją dla seniorów, że w starszym wieku można osiągać cele niesamowite i wydawałoby się nieosiągalne.
Opracowanie na podstawie: https://www.nytimes.com/interactive/2018/03/22/magazine/voyages-kayaking-across-ocean-at-70.html